środa, 4 listopada 2015

Prawda o mnie.

Hej. Od dłuższego czasu nie potrafię poradzić sobie z emocjami. Wszyscy mówią mi, że się zmieniłam, chociaż ja tego nie czuje. Fakt dużo krzyczę ostatnio i siedzę sama. Czemu? Dużo czasu się zastanawiałam czy pisać o tym tutaj, ale nikt mnie nie zna więc mogę napisać. Od dłuższego czasu mam problemy ze zdrowiem, nikt nie wie co mi jest, lekarze rozkładają ręce. Chcę żyć normalnie a nie mogę. Wszyscy mnie pilnują strasznie. Miałam różne myśli. Chciałam nawet z sobą skończyć, lecz pomyślałam o najbliższych że to ich by po prostu dobiło. Często płaczę i się martwię, rozmyślam, nikomu nic nie mówię bo nie chcę nikogo martwić. Tu się odważyłam! W tym poście chcę wykrzyczeć wszystko co czuje. Przez te "doły" nawiązałam kontakt z panią psycholog (jedni pomyślą że może jestem jakaś zwariowana, że uciekam do pomocy od psychologa, ale to nieprawda. Psychologowie pomagają wszystkim nawet tym zdrowym). Pani psycholog kazała mi wyrzucić z siebie emocje. Nie chcę mówić nic rodzinie bliskim, bo i tak widzę jak wszyscy przeżywają tą całą sytuację. Od dwóch miesięcy nie chodzę do szkoły. Tam już powstała cała masa plotek na mój temat, ale w sumie wszystkie plotki motywują mnie do jeszcze większej walki. Mogłabym powiedzieć wyżalić się mojemu chłopakowi, ale wiem że on też się martwi strasznie, rozumie co czuje i nie chcę go bardziej zadręczać. Może źle robię, lecz sumienie podpowiada żebym nie zamartwiała innych tym co czuję. Nie chcę żeby ktokolwiek z moich najbliższych się załamywał i wolę dusić to w sobie. Nikt z moich bliskich nie wie też o tym blogu. To jest dla mnie jedyne miejsce gdzie mogę się wykrzyczeć bez widoku moich bliskich z łzami. Szczerze to prawie codziennie zdarza mi się płakać. Ale co mogę poradzić? Jestem słaba i taka już chyba będę. Jedyną ucieczką z tej sytuacji jest dla mnie Bóg. Wiem, że On przygotował dla mnie taki test żebym zobaczyła ile złego w swoim życiu robiłam i chce żebym nauczyła się, że bez rodziny, przyjaciół nie da się żyć.  Chciałabym w końcu żyć normalnie. Wychodzić z przyjaciółmi gdzieś. Najgorsza w tym wszystkim jest bezsilność. Chciałabym mieć diagnozę, chyba prawie każda nawet najcięższa byłaby lepsza niż taka niewiedza. 
Jakiś czas temu często zadawałam sobie pytanie "czemu ja? " do tej pory dowiedziałam się tylko, że to przytrafiło mi się bo Bóg chce mnie przetestować. Ile to potrwa? Nie wiem, może zaraz będzie wszystko dobrze, może za rok, dwa a może nigdy nie będzie dobrze. Po prostu nie mam słów które opiszą to co w tej sytuacji czuje. Jak ktoś się mnie pyta jak się trzymam. Mówię "ok" a w sercu jest tysiąc słów których nie potrafię zebrać w zdanie. Jakbym chciała komuś powiedzieć to co czuje to nikt by mnie nie zrozumiał, bo było by to strasznie chaotyczne. Nawet teraz ten post jest strasznie pomieszany, ale trudno. Starałam się wyrazić to co czuje dość chaotycznie no ale inaczej nie potrafiłam. 

2 komentarze:

  1. dzielna dziewczyna z Ciebie. Walcz! oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia w Walce! Dasz radę!

    OdpowiedzUsuń